- Nie odzywaj się małolacie. - Wykrzyknął Malik.
- Co ?! SAM SIĘ NIE ODZYWAJ! - Krzyknęłam na chłopaka. - Czemu mi nie powiedziałeś ?! - Miałam łzy w oczach.
Pezz odrazu zaczęła mnie przytulać.
- Bo... wiedziałem, że będziesz wściekła.
- A teraz jest lepiej ?! Gdybyś mi powiedział to bym nie była zła. To nie twoja wina przecież. Ale boli mnie to, że mi nie powiedziałeś.
- Kochanie przepraszam.. - Zaczął mnie przytulać. Wyrwałam się. - Nie mam ochoty z wami gadać! - Poszłam na taras.
Jak on mógł ?! To najbardziej boli... Czemu nie mógł mi powiedzieć ?!
Popłakałam się. Ktoś usiadł obok mnie. Była to Perrie.
- Na prawdę mi przykro... - Złapała mnie za ramię. - Ale wiem jaki Zayn jest. On poprostu myślał, że będziesz zła. Na prawdę nie chciał, żebyś teraz płakała.
- Jasne... Możliwe, ale ja nie mam zamiaru mu dziś przynajmniej wybaczać. Tylko najgorsze jest to, że muszę dziś z nim spać.
- Przykro mi... Ja muszę lecieć. Przynieść ci herbatę lub coś do jedzenia ?
- Nie, nie, dziękuję. - Z przymuszenia się uśmiechnęłam.
Jestem sama. Może mu wybaczę? Może on na prawdę nie chciał, żebym była zła lub smutna...
Weszłam do domu. Zayn oczywiście mnie zatrzymał i chciał pogadać, ale ja tylko się wyrywałam i się ubrałam.
Wzięłam swoją MP4, położyłam się.
Malik wszedł do pokoju.
Ja szybko wyszłam. Usiadłam obok reszty chłopaków i Perrie.
- Perrie, kochanie! Mieliśmy iść na 15:00 do restauracji. Musimy lecieć!
I pobiegli bo jakby się spóźnili choćby 2 minuty usunięto by ich rezerwację. Takie uroki Londynu...
Kilka minut potem do Liama zadzwoniła Danielle, żeby do niej przyjechał.
Zostaliśmy tylko ja, Zayn, Harry i Louis.
Super... Może jeszcze zostawicie mnie sam na sam z Zaynem ?! Robią to specjalnie, czy co?!
- Harry... Pójdziesz zrobić ze mną ten dowód osobisty?
- Ymm.. - Spojrzał pytająco na Zayna i dokończył. - Tak, daj mi 5 minut. - I pobiegł do pokoju.
Taa.. ,,5 minut''. Jak ja zdążyłam zjeść 4 kanapki...
Po 10 minutach zszedł wkońcu.
- Nareszcie...
Wyszliśmy. Na początku szliśmy w ciszy.
Zrobiłam sobie kilka fotek z fankami i Harrym. Czułam się jak gwiazda, choć nią nie byłam.
- Jesteś zła jeszcze na Zayna? - Spytał, aby przerwać milczenie.
- Ehh... Sama nie wiem. Z jednej strony tak, a z drugiej chciałabym już się do niego przytulić i poczuć jego wargi. - Wyżaliłam się.
- Pogodzicie się. Wy nie umiecie się długo kłócić. - Powiedział podczas śmiechu.
- Na pewno nie dziś. - Weszliśmy do pomieszczenia.
Musieliśmy czekać w kolejce. W końcu była nasza kolej.
Przedstawiłam się, podałam dane. Mężczyzna szukał mnie w kartotece.
Takie tam duperele... Poszłam zrobić sobie zdjęcie do dowodu. Oto ono:
Wyszliśmy. Zrobiliśmy sobie krótki spacer.
Niestety... Były fanki i dziennikarze.
Gdy już kończyliśmy spacer Styles spytał. - Wracamy?
- Ty idź, ja jeszcze muszę coś załatwić.
Pożegnaliśmy się, poszłam w stronę pewnego budynku.
Przywitałam się, podałam dowód i usiadłam.
Strasznie bolało. Popłakałam się.
W końcu to pierwszy tatuaż. A dokładnie to dwa pierwsze. Zayn to się już przyzwyczaił.
Napis znaczy ,,Jesteś moim słońcem. Tylko moim słońcem.''
Miałam na myśli Zayna wtedy. A drugi to zobaczyłam w wielkiej ,,księdze'' tatuaży.
Wróciłam do domu. Odrazu wszyscy to zauważyli. Gadałam tylko z uśmiechem z Lou i Hazzą.
- Czemu masz tatuaż ? - Spytał mnie Brunet.
- Nie mogę? Jestem dorosła. - I poszłam na górę.
Przebrałam się w strój sportowy.
Poszłam pobiegać. Mulat chciał ze mną, ale ja nie.
Chciałam być sama. Spotkałam Jessice. Pobiegłam dalej. Myślałam nad tym wszystkim. Poszłam pod drodze do kiosku kupić papierosy. Musiałam odreagować. Wypaliłam papierosa, czułam lekką ulgę. Zgasiłam. Zaczęłam znowu biec. Nie wiedziałam nawet gdzie biegnę, ale biegłam. Omijałam szybko reporterów i innych.
Miałam przed oczami jak Hazza mówił mi, że Zayn i ona są kuzynami. Nawet nie zauważyłam, że lecą mi łzy. Jak jedna łza poleciała mi do ust poczułam solony smak. To był smak łzy.
Gadałam z Eleanor. Opowiedziałam jej o wszystkim, bo zmusiła mnie, bo ona wie kiedy ja jestem smutna. Nawet przed telefon.
Powiedziała, że jestem dziecinna. Powiedziała mi to samo co Perrie. Nie chciałam słuchać takich ,,rad'' więc się rozłączyłam.
Pobiegłam do sklepu, kupić sobie wodę, bo się zmęczyłam. Biegałam bez przerwy 30 minut.
Już 17:00. Wracam do domu. Ubieram się szybko w ciuchy domowe, i zdjełam przepocone ciuchy.
Wszyscy już do domu wrócili. Zrobiłam sobie kilka kanapek i oczywiście połowę zjadł mi ktoś... A kto? Chyba już każdy wie.
- Możemy pogadać? - Spytał mnie Malik gdy wynosiłam talerzyk pusty.
- Nie dziś... Nie mam ochoty. - Odeszłam od niego. Tak, jestem głupia. Ale nie dam mu tej satysfakcji, że jestem taka łatwa.
Hmm.. Pójdę może do mamy? Muszę odwiedzać ich przecież.
Wstałam z krzesła. Ubrałam buty.
- Gdzie znowu idziesz ? - Spytał Mulat.
- Z fartem i do przodu. - Powiedziałam i wyszłam.
Do domu mojej matuli był spory kawał, więc weszłam do autobusu.
Wysiadłam. Musiałam przejść jeszcze jedną przecznicę, więc weszłam do kiosku i kupiłam sobie L&M. Czułam, że rośnie moje uzależnienie.
___________________
Łooooo.... Długi ten rozdział. Dziękuję za komentarze tamte, postaraliście się. ;* Następny rozdział? Sama nie wiem, chora jestem, specjalnie dla was wstałam z łóżka i dodałam rozdział. Ale smutno mi, że ktoś odznaczył swój głos w ankiecie. Zabolało mnie to... Ale kocham was. ;*
Świetne ;*
OdpowiedzUsuńTHE BEST .. Co tu dalej mówic ? ;D .. Trochę dodaj coś śmiesznego , żeby móc się pośmiac . ;D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział !
OdpowiedzUsuńKocham to !!!
Faktycznie długi rozdział, ale bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
http://everyone-loves-some1.blogspot.com/