niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział trzydziesty pierwszy.


Ja tylko uśmiechnęłam się do niego i podziękowałam. 
Po kilkunastu minutach musieliśmy wyjść.
Szliśmy i szliśmy i nagle moje i Zayna ręcę się złączyły. To straszne! 
Wyrwałam dłoń i pobiegłam do domu i odrazu na górę. 
Położyłam się na łóżku od razu. To nowa sytuacja... KOMPROMITUJĄCA.
Słyszałam gadanie na dole. W końcu ktoś zapukał do mojego (i Zayna) pokoju.
- Możemy wejść? - Usłyszałam głos Pezz. Zgodziłam się.
- Wiemy co się stało... Zayn wszystko opowiedział. - Powiedział Nialler.
- Fajnie... I po co tu jesteście? 
- Do pocieszenia. - Wytarł mi łzę Horan. Jednak od razu poleciały kolejne łzy.
- Nie chcę, posłucham muzyki, to mi polepszy. - I wzięłam mp4 i włączyłam Evanescence - Lithium. 
Może przesadzam, ale to nowa sytuacja.
*Perspektywa Nialla.*
Jak ja mam ją pocieszyć?! Nie umiem. Jestem głodny. Idę do kuchni po kanapkę. 
O tak... Tego mi brakowało. Smak porządnej wędlinki.  
Pezz wyszła od niej. 
- Nie da rady jej pomóc. Dziwna jest. - Powiedziała uśmiechając się lekko.
- Nie jest dziwna! Nie znamy jej, nie wiemy jaka dokładnie była. - Powiedział Liam który obejmował ubraną już Dan.
- Oj Liam, już idźcie i nie marudźcie. - Wygoniła ich moja dziewczyna.
- Louis jest z El, Harry jest u Toma, a Zayn wyszedł gdzieś. - Podeszłem do mojego skarba i zacząłem smyrać po nodze. Ona tylko uderzyła mnie po łapach.
- Głupoolu... Nicole jest. - Powiedziała odpychając mnie. 
Smutne... Zrobiłam zdenerwowaną minę.
A tak odbiegając od tematu to poszedłbym do Nando's.
Powiedziałem o tym Perrie, a zrobiła ,,Facepalm'' i powiedziała, że ma dosyć Nando's.
- NIGDY WIĘCEJ TEGO NIE MÓW! - Powiedziałem wstając. 
Ona zaczęła się śmiać. 
Postanowiliśmy pójść na łyżwy, bo była dopiero 14:20. Miałem wyrzuty sumienia, że zostawiamy ją w takim stanie. No, ale Perrie też potrzebuje mojej uwagi, a zresztą Liam ma zaraz przyjść.
On umie pocieszać, bo przecież to Daddy! 
Dobra, ubraliśmy się i wychodzimy.
Oczywiście musiałem na chwilę wejść do jakiejś budki po hamburgery. Weszliśmy na lodowisko na łyżwach. Była zabawa jak nigdy. Mam zamarzniętą dupę i nogi. Podobnie jak Perrie. 
*Perspektywa Liama.*
Pożegnałem się z Danielle i wracam do domu. Dostałem sms'a, że Nicole jest smutna, bo Zayna i jej ręcę się dotknęły i się zawstydziła. Ja jestem nieśmiały, ale nie aż tak. 
Weszłem do domu i krzyknąłem.
- HALO! Jest tu ktoś?!
Nikt nie odpowiedział. Wszedłem na górę. Do Nicole pokoju. Zapukałem i wszedłem. Zobaczyłem tam trzęsącą się dziewczynę, która siedzi skulona w łóżku i na dodatek w zimnym pokoju.
Włączyłem grzejnik i zamknąłem drzwi.
- Nicole... Pogadamy? - Spytałem nie uzyskując odpowiedzi. - Słuchaj... Zayn taki jest. Pewnie mu się spodobałaś. Zrozum... - I przytuliłem jej głowę do siebie. Nic się nie odezwała tylko spojrzała się na mnie. Staliśmy w ciszy, a ja chciałem przerwać ją, bo była krępująca. Spytałem czy chce herbaty.
- Nie... Liam... Ja... - Opuściła głowę. Zacząłem dopytywać. 
- Ja... Chyba się zakochałam w Zaynie... - Powiedziała smutna i poleciało jej kilka łez. Byłem szczęśliwy. Nawet bardzo. Od razu zacząłem skakać po pokoju i się cieszyć. Ale ona mnie uspokoiła i dalej była smutna. 
- Ale słuchaj... On przecież nie zapomniał jeszcze o... Jak ona miała? Emily. - Dokończyła. Racja... Nie zapomniał i łatwo nie zapomni. A on i Nicole byliby taką ładną parą. 
Usiadłem obok niej. Poklepałem ją po ramieniu. - Ale dzięki Tobie zapomni. - Posłałem przyjazny uśmiech na co ona też się lekko uśmiechnęła. 
Postanowiliśmy pójść razem do sklepu. Ubraliśmy się i wyszliśmy. 
Po zakupach poszliśmy jeszcze na kebaba. 
Gdy wracaliśmy zobaczyliśmy zapalone światło w domu, czyli ktoś był w domu. 
Weszliśmy i zobaczyliśmy dwie pary butów. Myśleliśmy, że to Niall i Perrie. 
*Perspektywa Nicole.*
Rozpakowaliśmy zakupy. Poszłam się ubrać w coś luźnego. Weszłam do pokoju i zobaczyłam tam Zayna z... jakąś dziewczyną. Ładna brunetka. Stałam jak wryta. Zayn mnie zauważył i od razu wstał. Ale ja szybko wyszłam. Poleciały mi komplet łez. Malik za mną biegł. Zamknęłam się w Liama pokoju, bo ma najbliżej pokój. Zaczęłam płakać i kopać wszystko, zapominając, że to pokój Payna. Ktoś pukał. Nie odezwałam się. Usłyszałam ten ciepły głos Mulata. Po tym jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Widziałam jak ją przytulał. Nie mam szans. 

___________________
I jest! Krótki i głupi, ale jest... Ten blog jest całkowicie do bani. Nie wychodzi mi to opowiadanie :c 

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział trzydziesty.


Lekko się zaśmiałam. Trochę się krępowałam. Poszłam do łazienki i przymierzałam co chwila każde ubranie. Bardzo mi się podobały. Ubrałam się dziś w nowy ciuch : 
Zeszłam na dół i od razu był chórek ,,Ulalaa.''. Spoko... Zrobiłam sobie poranną toaletę. 
Wszyscy na dole siedzieli i oglądali telewizję. Ja stanęłam w salonie, bo nie było miejsca.
- Chodź na kolanka. - Powiedział Hazza, poruszając jednoznacznie brwiami. Po tym dostał w łeb od Zayna. Ja się odwóciłam i oparłam się o ścianę. 
Malik od razu wstał i pozwolił mi usiąść. Podziękowałam z uśmiechem. Wiedziałam, że trzeba im w końcu powiedzieć. 
Przyciszyłam telewizor i wstałam. Wszyscy się na mnie dziwnie spojrzeli. Bawiłam się nerwowo palcami. Jak zacząć? 
- Posłuchajcie mnie... - Mówiłam z opuszczoną głową, a blond włosy zakrywały moją twarz. - Ym... Jestem z rodziny patologicznej. Opowiem jak to było. 
Moja mama zmarła na raka, gdy miałam 13 lat. Zostaliśmy ja, moja siostra Susan i mój... ojciec.
Mój tata... Pił. I to bardzo. Codziennie urządzał imprezki. Wyglądał jak... menel, nie bójmy się słów. Moja siostra i ja bałyśmy się go. Gdy go uspokajałyśmy bił nas, najbardziej po plecach.
Nie było dnia kiedy się uśmiechałam. No chyba, wtedy kiedy mój ojciec szedł spać lekko się uśmiechałam, żeby Sus nie widziała że się boję. Ona ma 5 lat, muszę jej przykład dawać.
Codziennie jesteśmy bite i wyzywane przez naszego rodzica. 
Kiedyś byłam szczęśliwą dziewczynką. Kiedyś... jeszcze wtedy kiedy mama żyła. Tata nie pił wtedy. Ehh.. Mój tata pod wpływem dużego alkoholu kogoś... próbował zabić. Miał problemy z policją. Od tamtego momentu wszyscy mnie nie nawidzili. Byłam przezywana ,,córka mordercy.'' Płakałam całe noce. W szkole zawsze siedziałam z tyłu. Nikomu nie potrafiłam zaufać.
Nikomu nawet nie miałam jak bo nikt ze mną gadać nie chciał. Dziś jestem już dorosła, ale nie chciałam zostawiać małej u taty. To jest okropne. 
Jestem strasznie nieśmiała. Mało mówiłam. - Popłakałam się i widziałam, że Pezz i Zayn też się prawie popłakali.
Po tych słowach wszyscy rozszerzyli oczy. Szłam w stronę drzwi, wycierając kolejne łzy. Otwierałam już drzwi.
- A gdzie Ty teraz idziesz? - Spytał mnie Liam.
- Nie będziecie ze mną mieszkać, jestem z patologii. - Powiedziałam nieśmiało.
Wszyscy od razu wstali i zatrzymali mnie.
- Nie ma mowy... Nie jesteśmy tacy źli, że wyrzucimy Cię stąd. Jesteś naszą przyjaciółką i nie zostawimy Cię samej w tej sytuacji. - Powiedział Niall. Boże jak miło... Ale, przyjaciółką? 
Nie wierzę... Mam przyjaciół!
- A ja jestem Daddy! - Krzyknął Liam. A po tym wszyscy go przytulili. 
Ktoś powiedział ,,Tatoo, daj na dżinsyy..'' Oczywiście parodiowali dzisiejszą młodzież. Po uściskach itp.
- A jak już wczoraj mówiłem... Sprawimy, żebyś miała nowe, dobre wspomnienia i nagle wszyscy zrobili ,,Swaa''. Wszyscy się do mnie przytulili. 
Słodkie to było. 
- Nicole... Jutro, skoro jesteśmy przyjaciółkami, pójdziemy na zakupy, okej? - Spytała mnie Perrie. 
- Będę miała w końcu z kim pogadać o damskich sprawach. Już przez około 4 miesiące nie mam z kim gadać. - Wszyscy nagle posmutnieli. Pewnie chodziło o Emily... 
- Przykro mi mała, ale ja zabieram jutro Nicole. A pozatym idziemy całą grupką do Lunaparku. - Dołączył się Mulat.
- No tak, ale nie będziemy tam cały dzień. - Zaczęli się sprzeczać jak dzieci, więc ja z resztą odeszliśmy po cichu, a ci dalej się kłócili. Śmiałam się głośno i przez to jeszcze bardziej się śmiałam. Byłam dziwna.
Po kilkunastu minutach śmiania się, Liam nas uspokoił i powiedział do dalej kłócącej się dwójki. - Dobra, ogar małolaty! Ubierać się, bo za 10 minut mamy być w studiu! 
Uspokoili się i poszli się ubrać. Tak jak my. Podczas kiedy czekaliśmy z Louisem na resztę gadaliśmy.
- Yy... Po co masz tą torbe? - Spytałam zdziwiona.
- Chcesz wiedzieć co tam jest? - Spytał się przybliżając swoją głowę do mnie i ruszając brwiami.
Nagle wyjął jedna... marchewkę i zaczął jeść. I krzyknął. - MAAAAAAAAARCHEWKI!! - Zaczęłam się śmiać jak opętana.
- Lepiej może martw się o Kevina. 
- Co jest Kevinowi?! 
- Nie ma go nigdzie. - Zrobiłam udawaną zmartwioną minkę.
- Co?! KEEEVIN! - Zaczął biec po całym domu. Ja się śmiałam z niego, w końcu go zawołałam i dałam mu Kevina do rąk. On natychmiast zaczął krzyczeć.
- Kevin?! Nic Ci nie jest?! KEVIN! 
Gdy już wyszliśmy gadaliśmy o byle czym nagle każdy zaczął gadać z pojedyńczymi osobami czyli, Niall z Perrie i Harrym, Liam z Louisem. Ja zostałam sama i Zayn, wstydziłam się podejść i zagadać, więc szliśmy daleko od siebie. Nagle doszedł do mnie... Wstydziłam się trochę. Jednak zostało dużo we mnie jeszcze tej niewinnej Nicole. I pewnie zawsze będę nią po części.
- Wiesz... ja pamiętam, że w nocy się do Ciebie przytuliłem. Przepraszam. Po prostu... myślałem, że jesteś Emily. Jeszcze raz przepraszam... - Powiedział. 
- Nie szkodzi, rozumiem. - Powiedziałam po polsku. 
- Co? Co mówisz? - Spytał zdziwiony.

- Hahaha... Powiedziałam po polsku że nie szkodzi. - Zaczęłam chichotać. 
- Nie śmiej się ze mnie... Bo Cię załaskoczę na śmierć. - Odpowiedział udając złego.
- Hahaha.. Groźby są karalne, wiesz? - Powiedziałam, żeby być taka... ,,fajna''. 
- Dobra, to przejdę do czynów. - I odrazu zaczął mnie łaskotać i upadliśmy na wielką górę śniegu. Śmialiśmy się jak małe dzieci. Zaczął znowu gilgotać mnie.
- ZAYN MNIE GWAŁCI! IDIOTO! ZEJDŹ ZE MNIE!  - Krzyknęłam, a oni wszyscy tylko spojrzeli i zaczęli się śmiać. W końcu się wydostałam, otrząsnełam się z śniegu. Zaczęłam go rzucać śniegiem. 
Wszyscy odrazu się dołączyli. Była zabawa po pachy. Dostałam chyba z 1000 razy. Uwielbiam ich! 

Zabawę przerwał nam telefon od menagera chłopaków, Simona. Okazało się że spóźniliśmy się 20 minut. Szybko się otrzepaliśmy i pobiegliśmy. Nie wiem dlaczego Zayn ciągnął mnie za sobą za rękę. To było dziwne. Weszliśmy do studia, Simon był zły. Ale wszystko Perrie mu wytłumaczyła, bo on ją uwielbiał. Nie wnikam. Poznałam Simona. Równy z niego gościu. Wygląda na sztywniaka, ale zachowuje się jak 16 latek. Usiadłam z Perrie za szybą, a chłopaki poszli na drugą stronę. Menager coś tam popodłączał i zaczęli śpiewać. Mają wspaniałe głosy... Zazdroszczę im tej odwagi, że nie wstydzą się wyjść na scenę. 
*Pespektywa Zayna.*
Boże jaka ona słodka jak się śmieję. Jeszcze jak śpiewaliśmy to się tak ślicznie uśmiechała, aż zacząłam lepiej śpiewać. Szczerze? Żeby się popisać przed Nią. Dzięki niej zapominam o Emily. Chciałbym ją pocałować. Ma takie piękne usta, jak zresztą wszystko ma piękne. Dobra, skupmy się!
Koniec próby. Ubieramy się i wychodzimy. Spojrzałem na telefon. Czemu ja mam zdjęcia Emily jeszcze ?! Trzeba je wszystkie usunąć, ale... z trudem. 
*Z perspektywy Nicole.*
Ta piosenka ,,Kiss you'' będzie największym hitem! Mają wspaniałe głosy. Posłuchajcie tylko. I czyż to nie jest piękne? 
Więc... idziemy ja z Zaynem do szpitala. Dziwnie mi jakoś... Boję się, że w każdej chwili... No nie wiem. Że coś się między nami zadzieje. Nie ważne.
Idziemy. Zimno jak w lodówce... Trzęsłam się. Zayn objął mnie ramieniem. Co robić ?! Co robić ?!
Wyrwałam mu się, a on się na mnie dziwnie spojrzał.
- Przepraszam. Taki odruch po prostu. Jeszcze raz.. - Zaczęłam się jąkać, a on się zaśmiał i znowu mnie ramieniem objął i poszliśmy. Ale krępujące... 
- Ymm.. To dziwne. - Powiedziałam nadal objęta ramieniem Malika.
- Co? - Spytał. 
- Szkoda, że tak się zmieniliście. Nie jesteście tacy jak kiedyś na Video Diary... 
- Co ? Jak to nie? Louis, Harry, Niall się nie zmienili. Ja też często taki jestem. - Zaśmiał się lekko.

Weszliśmy w końcu do szpitala, przestał mnie na szczęście obejmować. 

Gadaliśmy z lekarzem i mogliśmy wejść. 
Przywitałam się z Susan i ucałowałam ją. 
- A to twój chłopaak? - Spytała mała. Jaki wstyd, o kurwa. Czułam jak zaczęłam robić się czerwona. Zayn dla żartów (przynajmniej mam taką nadzieję) oparł się na moim ramieniu.
- Hahaha... Tak, planujemy 6 dzieci i mnóstwo wnuków. - I zrobił wielki wyszczerz. Ja go szczypnęłam i powiedziałam tylko ,,Z kim ja mieszkam..'' I facepalm. 
Zuzia (po polsku Susan) wygląda tak : 

Zaczęła się śmiać, a po chwili Malik do niej dołączył.
Dowiedziałam się, że ona wychodzi ze szpitala jutro i musi jechać do babci.
- Zawieziesz mnie? - Spytała mnie. Jak niby? 
- Kochana... Nie mam auta. Będziemy szł... - Nie zdążyłam dokończyć bo Zayn mi przerwał. 
- Ja mam... - Wyszczerz. - Zawiozę ją. - I puścił jej oczko. 
_____________________
Słaby ten rozdział :c Następny będzie po 3 komentarzach. http://pleaseletmekissyou.blogspot.com/ WCHODZIĆ! :3

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział dwudziesty-dziewiąty.


 - Co? - Spytał ze zdziwieniem. 
- Błąd... Ja ufałam mojemu tacie bezgranicznie. I się pomyliłam. Ja nikomu już nie ufam bezgranicznie, no chyba, że mojej siostrze i babci... Ale też całkowicie nie ufam. Być może w każdej chwili ta osoba której tak ufasz okaże się, że jest fałszywa. - Miałam łzy w oczach. 
- Tak jak ja ufałem Emily. - Posmutniał. 
- Właśnie... No właśnie. - Powiedziałam. - Ale zdarzają się jednak też osoby którym naprawdę możesz zaufać. Na przykład Ci twoi przyjaciele. Im możesz ufać. Ale musisz być rozsądny, bo w każdej chwili może się coś zdarzyć. Przez mojego tatę taka jestem. - Nie wiem dlaczego to mówiłam... Może Zayn był... moim... przyjacielem któremu mogłam powiedzieć wszystko? Sama nie wiem. - Gdy mama nas opuściła... Zaczął pić i bić mnie i moją siostrę. Było o wiele gorzej niż to sobie wyobrażasz. - Zaczęły mi łzy lecieć jak strumień.
Zayn mnie przytulił do siebie, a ja oddałam się emocjom i zaczęłam płakać głośno. 
On co chwila wycierał moje łzy i robił tą swoją
,,sztuczkę'' i powiedział, żebym zapomniała. 
Od dziś będę miała lepsze i nowe wspomnienia. Ale on nie miał takiego piekła i nie wie, że tego się nie da szybko zapomnieć. Ale nie chciałam już mu truć dupy i przytuliłam go.
Chyba dzięki niemu zyskałam pewność siebie. Ale boję się jak zareagują wszyscy jutro jak powiem im że jestem córką... mordercy. Pewnie mnie wyrzucą z domu. Na tą myśl dalej płakałam.
- Coś się stało znowu? - Spytał troskliwie. 
- ... Dowiecie się WSZYSTKIEGO jutro. To może być mój ostatni dzień z wami, bo pewnie jak usłyszycie co chcę Wam powiedzieć... 
- E tam... Nie może to być nic takiego strasznego. - I posłał mi promienny uśmiech. 
- No nie jestem tego taka pewna. - Powiedziałam po cichu do siebie. Siedzieliśmy tak w ciszy. 
- Chciałbym usłyszeć twój śmiech. - Powiedział nagle. Dawno się nie śmiałam. 
- Hm... To musisz sprawić, żeby to się stało. - Powiedziałam patrząc mu w oczy. On się uśmiechnął, a ja dalej patrzyłam w oczy jego. 
- Postaram się. - Odwzajemniłam uśmiech.
- Dobrej nocy, Zayn. - Odwróciłam się plecami do niego. 
- Co? Mieliśmy przegadać całą noc. Nie dam Ci tak łatwo zasnąć. - I zaczął mnie gilgotać po brzuchu.
Nagle zaczęłam się szarpać i... śmiać. Nie wiedziałam jak ja się śmieje. Przez 7 lat się nie śmiałam. 
Śmiałam się jakbym była wariatką. 
- I widzisz? Umiesz się śmiać. Nie musiałem długo czekać, żeby usłyszeć twój słodki śmiech... - Słodko się uśmiechnął, gdy skończył mnie gilgotać. Jeszcze się chwilę śmiałam.
Odwzajemniłam uśmiech i trochę się zawstydziłam. - Zauważyłem, że stałaś się mniej nieśmiała. Czyżby to dzięki mnie? - Poruszył zabawnie brwiami. Zaczęłam po cichu chichotać.
Objęłam go mocno i podziękowałam. Chyba między nami rodzi się uczucie. Ale co z tego? I tak on jest sławny i nie obchodzi go jakaś ciamajda z patologicznej rodziny. A poza tym nie będę psuć im reputacji. 
- Chciałbym, żebyś z nami poszła na próbę. Jutro... Prosze. - Zrobił minę jak ten kotek ze shreka. 
- Zayn... Po co ? Ja wam tylko wstyd zrobię. Nawet porządnych ciuchów nie mam. A pozatym... Odrazu będą plotki. - Tak naprawdę chciałam iść, ale jakoś tak... dziwnie. 
- Na pewno masz jakieś. A jeśli nie to zrobimy jutro zakupowe szaleństwo. - Zaczął skakać po łóżku i powtarzać to zdanie. To było zabawne bo był w samych bokserkach. Zaczęłam się śmiać na cały głos. Chyba mi się wydaję albo i nie... Ale myślę, że od dziś moje życie się strasznie zmieni. W pozytywny sposób. 
- Dobrze, pójdę. Ale w zamian za to pójdziesz jutro ze mną do mojej siostry do szpitala. - Chciałam trochę ponegocjować.
- Okeej... Pójdę jeśli... Dasz się zaprosić do Lunaparku. - I puścił mi oczko. 
- Em... No ale... - Nie zdążyłam dokończyć, bo do pokoju wpadł Niall, Harry, Louis i Liam, no i Perrie. - Czy tylko ja usłyszałem Lunapark ?! - Krzyknął Niall, a wszyscy mówili ,,Ja też to słyszałem'' itp.'' . - Jedziemy z Wami! - Krzyknął Louis i się szeroko uśmiechnął.

- Nie ma mowy! Chciałem iść sam z Nicole. 
- Niech pójdą. - Wtrąciłam się. 
- Uuuuuuu.. Nasz ,,nieśmiałek'' coś powiedział. No, no.. Gratulacje! - Zaczeli krzyczeć co chwila ,,BRAWO, BRAWO.'' zaczęłam się z nich śmiać i Perrie i Zayn dołączyli do mnie.
Uwielbiam ich... Moje życie w końcu nabrało koloru. 
- Dobra, już... Wyjdźcie. - Jak im powiedział to, wykonali to. 
- Mówiłeś, że mam zapomnieć o mojej przeszłości prawda? - Spytałam po chwili. 
- Noo, tak. - Odpowiedział zdziwiony. 
Wstałam, podeszłam do zdjęć Emily, zdjęłam je i mówiłam drąc je. - Ty też od dziś musisz o swojej zapomnieć. - Wyrzuciłam kawałki zdjęć do kosza i położyłam się no i zrobiłam to co on mi zrobił ,,Swaa.''. I się uśmiechnęłam. 
On był w szoku. Nie wiedział co powiedzieć. W końcu się położył i powiedział. - Dz-dzięki. 
- No co ? Od dziś... Będziesz miał nowe wspomnienia. - Puściłam mu oczko. Zaczął się śmiać. Była już 3:21. 
Nie wiem dlaczego to powiedziałam... Przecież ja... nie mogłam tak zrobić. Stałam się... inna?
*Perspektywa Zayna.*
Podarła jej zdjęcia. Może to i dobrze? Może zapomnę o niej. Fajnie by było... A Nicole coraz bardziej mi się podoba. Tak, podoba. Teraz zdałem sobie z tego sprawę. Jest z jednej strony taka nieśmiała bardzo, niewinna, strachwila i słodka, a z drugiej strony jest zabawna i żywiołowa. Lubię obydwie. Ale nie mogę z nią tak szybko być. A pozatym pewnie ona nie chce. 
Ale może z czasem... O boże. Ona ma taką słodką, bladą twarzyczke. 
Chyba zakochałem się. Ale nie mogę jej tak szybko tego wyznać. Dopiero niedawno się poznaliśmy. 
- O której jest ta próba? - Przerwała ciszę.
- Yyy... O 13. Więc wyjdziemy stamtąd około 14. A potem odrazu możemy iść do twojej siostry. - Uśmiechnąłem się.
Gdy nastąpiła cisza, zasnąłem. 


*Z perspektywy Nicole*
On zasnął, a ja nie mogę. Mam wyrzuty sumienia, że tu śpię. Będą mnie utrzymywać? Nie, nie mogą. Nie chcę ich męczyć. 
Znajdę pracę... Ale jaką? Ehh...Pamiętam, że zawsze chciałam być piosenkarką, ale na to nie pora. Nie mam co marzyć o takim czymś. Nie potrafiłabym występować przed 1000 ludzi. 
OMG. Złapał moją rękę przez sen. Co robić?! Co robić?! Próbuję wyjść dłonią z jego dłoni, ale on mnie do siebie przez sen przytula. O niee! ALE WSTYD! 
Nagle w jego objęciach zasnęłam. Obudziłam się, ponieważ Liam, Harry i Louis skakali i krzyczeli ,,WSTAWAAĆ!!''.
Na szczęście wtedy już nie byliśmy przytuleni. 
Liam dał mi śniadanko, jajecznicę z pomidorem. Lekko się uśmiechnęłam i podziękowałam cicho. Tylko do Zayna jestem odważniejsza. Chyba mu... ufam. Tak, ufam. Pierwszy raz komuś zaufałam po jednym dniu znajomości. Obym tego nie żałowała. 
- Niicooooole! - Krzyknął któryś z chłopaków z salonu. Nieśmiale zeszłam na dół. 
Tam zobaczyłam kilkanaście toreb z ciuchami. Spojrzałam na chłopaków i Perrie. 
- Heelooo! Oto twoje nowe ciuchy. Przejrzeliśmy twoją szafę i bez obrazy... ale te ubrania są... Fuuuj. - Lekko się uśmiechnęłam. 
- Ale... Nie możecie. Wydaliście pieniądze na mnie. 
- Nie gadaj tyle, tylko przymierz je. Jak Ci się nie spodobają to jakby co to Perrie wybierała. - I wszyscy pokazali palce na Pezz, a ona z miną a'la ,,A walnął Wam ktoś kiedyś w ryj?''.

_____________
Jest! Nareszcie! Komentujcie :c 
Zapraszam na nowy blog, błagam wejdźcie, przeczytajcie, proszę, to dla mnie ważne :c http://pleaseletmekissyou.blogspot.com/ Kocham Was, zrobię co chcecie, ale komentujcie, albo chociaż zajrzyjcie... Nowy rozdział jutro <3

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział dwudziesty ósmy.

- Przytul mnie. - Powiedział Zayn. - To mnie chociaż trochę pocieszy. Kobiece ciepło... - Spojrzałam na niego. Wyprostowałam się i wykonałam prośbę, rozkaz. 
Przytulaliśmy się długo. 

*Z perspektywy Zayna.*
I wszystkie wspomnienia wróciły. Przynajmniej trochę mi ulżyło jak jej się wyżaliłem.
Ona tak cudownie przytula...
Gdy się tak przytulaliśmy wpadli Niall, Perrie i Liam. 
- Uuuu... Nowa parka się rodzi? - Spytał Niall. 
Od razu Nicole się odkleiła ode mnie, widać było, że miała łzy na policzkach i schowała się pod kołdrę zawstydzona.
- Niall ty śmieciu. - Rzuciłem w niego poduszką. - Auć. 
- Zayn? Możemy pogadać? - Spytała mnie nagle Pezz. Wstałem i poszliśmy do kuchni, bo tymczasowo nikogo tam nie było.
- Co jest? - Spytałem.
- Podoba Ci się ona? - Spytała a ja nie wiedziałem co na to odpowiedzieć. Przecież znam ją.... jeden, niecały dzień.
- Haha.. To, że ją przytuliłem nie znaczy, że mi się podoba. Pocieszała mnie tylko. 
- Jak tak mówisz... Ale uważaj.
- Dobrze, będę, mamusiu. 
- Mam nadzieję. - Mówiła wchodząc na schody. 
- Zayn...
- Tak?
- Nawet jak się zakochasz, to będę... trzymać za was kciuki. - Uśmiechnęła się lekko. 
Odeszła do siebie, do pokoju a ja uśmiechnąłem się sam do siebie.
Poszedłem na górę, a tam Niall i Liam siedzieli i gadali z Nicole. Znaczy ona dalej była pod kołdrą i się nic nie odezwała. Jest taka nieśmiała, a przez to taka słodka. 
Musiała wiele przeżyć skoro jest taka...
Wygoniłem ich i położyłem się.
- Przepraszam za nich... - Po tych słowach delikatnie się odkryła i położyła plecami do mnie.
- Mogę wiedzieć dlaczego byłaś sama na ławce, z bagażami i jeszcze płakałaś? - Spytałem nieśmiało. Przez długi czas nie zyskiwałem odpowiedzi. Odwróciłem się i zamknąłem oczy. Westchnęła cicho. 
- Powiem Wam wszystko jutro. - Odezwała się. Nagle zauważyłem jej łzę, którą wytarła szybko. 
 To musi być poważne. 
Nastała cisza. Nie mogłem zasnąć. Ona cały czas była odwrócona.
Zacząłem grać w ,,Putty cat'' na telefonie. 
- Pogadajmy całą noc. - Wydukałem.
- Ale... O czym i po co? - Spytała nieśmiale. 
- Bo chcę Cię poznać bliżej.
Spojrzała na mnie nagle. Nic się nie odpowiedziała, bo Abi, pies sąsiadki wskoczył na jej kolana. Przeraziła się i zaczęła piszczeć. 
Szybko ją uspokoiłem i powiedziałem, że to tylko pies, którym się opiekujemy. 
- Emily takiego chciała... 
- Ładny. - Uśmiechnęła się i głaskała go. - Miałam podobnego kiedyś jak mama jeszcze żyła. Znaczy... Miałeś tego nie słyszeć. - I schowała się pod kołdrę ze wstydu. 
Było mi jej żal. Pewnie to jeden z powodów dlaczego taka jest. 
- Przykro mi... Ale.. - Mówiłem odkrywając ją. - Od dziś... Zrobię wszystko, żebyś miała nowe, lepsze wspomnienia. - I zrobiłem moją magiczną ,,sztuczkę'' przed jej oczami.  

 I Dodałem ,,Słaa...'' Ona się lekko uśmiechnęła, ja odwzajemniłem to. Nagle patrzyliśmy sobie w oczy.
Krępująca sytuacja. Jestesmy kilka centymetrów od siebie, ale by wybrnąć z tej sytuacji, puknąłem jej głową w moją głowę i się zaśmiałem. 

 Ona jednak nie... Nie powinienem w ogóle tak robić... Pewnie się teraz czuje niezręcznie, zresztą jak ja.

*Z perspektywy Nicole.*
Ale wstyd... Ja się nigdy nie całowałam i nie umiem chyba. To byłby większy wstyd. Ale na szczęście on nie chciał pocałunku, tylko mnie walnął. 
- Przepraszam, że pytam... Jak twoje związki? - Spytał mnie. Co ja mam powiedzieć?! Nie miałam żadnego związku. 
- Ymm... Zimno tu... Idzmy spać. - I się z trudem uśmiechnęłam.
Nastąpiła cisza. Krępująca sytuacja. 
- Masz tak czasami, że ufasz komuś bezgranicznie? - Spytałam.
- ...Tak, chyba tak.
- BŁĄD. - powiedziałam od razu. 
______________
Jest piątek, dodałam nowy rozdział choć były tylko 2 komentarze... Ale musiałam dotrzymać słowa. Teraz nowy rozdział będzie po 4 komentarzach. Kocham Was :)

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział dwudziesty siódmy.

- Ja... Ja.. Muszę iść po... Moją siostrę. - Poleciała mi maleńka łza.
- No to na pewno nie pójdziesz sama.
- N-nie... Nie możesz. - Wydukałam. 
- Oj przestań i chodź. - Wyszliśmy z domu. Ja się nic nie odzywałam. Bałam się jak zobaczy mój dom. Płakałam przez drogę po cichu. 

W końcu doszliśmy do mojego domu. Nagle Zayn... Bo tak miał na imię. Pobiegł w stronę ławeczki pod naszym starym domem i wziął jakieś dziecko. Wziął ją na ręce i pobiegł do mnie.
Ja się zatrzymałam. Otworzyłam szeroko oczy. Ona była cała w śniegu i jeszcze chyba nie przytomna.
- To... Sus. - Zaczęłam płakać. - Proszę, powiedz, że ona... żyje. 
On szybko pociągnął mnie za rękę i pobiegliśmy do pobliskiego szpitala. Zayn czekał na korytarzu. Też się martwił... Przynajmnie mi się tak wydawało, nie znałam go.
Lekarz ją szybko ocknął. Przytuliłam siostrę, która płakała. Opowiadała mi co tata jej zrobił. Podobno tak dostała pasem po dupie, że zaczęła płakać, ale on ją szarpnął za sukienkę przed dom, na śnieg. Zaczęłam ją uspokajać. Doktor powiedział, że ona musi jeszcze chwilę zostać w szpitalu. 
- Kochanie, moje... Nie myślmy o tym. Już nie będziesz z nim mieszkac, obiecuję. Nie będziesz cierpieć. Przepraszam... Na prawdę Cię przepraszam... - Mówiłam przez łzy. 
- Kocham cię, siostrzyczko. - powiedziała słodko. Po tym ją mocno przytuliłam i zaczęłam płakać bardziej. 
 Chciałam jej trochę poprawić humor, więc wzięłam jej maskotkę i zaczęłam robić parodię jakiejś bajki, ale nagle wszedł lekarz.
- Wizyta zakończona... 
Zesmuciłyśmy się obydwie, pożegnałyśmy się, wyszłam.
Chciałam iść w drugą stronę, ale Czarnowłosy uparł się, że idziemy do nich do domu. Nie kulturalnie tak trochę. Nie znam ich w ogóle. Ale ja nie kłóciłam się nigdy. Taki był mój kolejny minus. Nie potrafiłam się kłócić.
Weszliśmy do domu. Tam już był obiad. Dziwiłam się, bo był też talerzyk dla mnie. Tak na prawdę bardzo bym chciała zjeść, ale to... niekulturalne strasznie.
- Ja nie będę jeść. - Powiedziałam, gdy zapraszali mnie do stołu.
- Jedz i nie marudź. - Powiedział chłopak w czerwonych spodniach ciągnąc mnie i usadzając na krześle. 
Po długim zastanowieniu zaczęłam powoli jeść. Brakowało mi tego smaku. Ciepła, domowa zupka... Nie miałam nigdy tak od śmierci mamy. Jadłam tylko kanapki z serem i szynką. Banalne jedzenie... 
Gdy zjedliśmy chłopaki oznajmili mi nagle, że zostanę u nich na kilka dni.
- N..nie. Nie ładnie tak. - Odpowiedziałam.
- Ojj przestań... Gdzie pójdziesz? - Spytał z zażenowaniem Harry.
- Do schroniska dla bezdomnych. - Powiedziałam bardzo cicho, ale oni to usłyszeli.
- Co ?! Oszalałaś?! Nie będziesz łazić po jakimś gównianym schronisku. Nie martw się. To dla nas żaden kłopot. - Uśmiechnął się do mnie Zayn.
Po wielu namowach zgodziłam się, ale dalej czułam się z tym źle. 
- Będziesz dziś spać... Hmm.. W salonie jest strasznie ciasno, więc...  U mnie nie ma, u Nialla też, Harrego... Też. A Louis śpi z Kevinem. Został... ZAYN! On ma duże łóżko. - Powiedział Liam. 
- Co ?! Nie, błagam. - Opuścił głowę. Louis poklepał go po plecach i go ,,ogarnął''.
- Wiem, że tam spała Emila, ale ona nie ma gdzie spać! 
- Ja mogę spać na podłodze... - powiedziałam cicho opuszczając głowę.
- Nie, śpisz z nim, tak Zayn? - On po tych słowach przytaknął i westchnął. 
- Ale... - Nie zdążyłam powiedzieć do końca zdania, a już Zayn mi przerwał. - Żadnych ale... Śpisz dziś ze mną. Nie martw się. Nic Ci nie zrobię. - Uśmiechnął się. Tak nagle zmienił zdanie?
*Z perspektywy Zayna.*
Trochę dziwnie. Jeszcze kilka miesięcy temu spała tu... Emily. Tak za nią tęsknie. Gdy patrzę na nasze zdjęcia to... Płaczę, tak płaczę!
Tęsknie za nią. Kochałem ją najbardziej na świecie a ona? Ona...
- Cz-cześć. Gdzie mam się położyć? - Usłyszałem cichutki głos, który oderwał mnie od rozmyśleń.
- Ym... Tu. - Pokazałem na łóżko. 
- Co? Razem z Tobą?  - Spytała mnie z oczami szerokimi. Słodkie, duże oczka. Co Ty gadasz?! Odpowiedz jej a nie!
- Eh... No przykro mi, ale nie masz innego wyjścia. - Poklepałem miejsce obok na łóżku. 

Z zdziwieniem lekko usiadła na łóżku. Była w słodkiej pidżamce. Ogólnie jest słodka. O czym ja myślę...
- Co się tak... uśmiechasz? - Spytała nagle. 

- Co? Co? Nie, ja nic. Szzz... Jestem idiotą. - Zrobiłem facepalma, a ona cicho zachichotała. 
Położyliśmy się. Był już wieczór.
Poszła na samą krawędź łóżka. Zaraz, kurde spadnie. Pociągnąłem ją za rękę, ale ona nie chciała. Nic nie działa na nią.
Ma takie śliczne włosy. I taką piękną cerę. Jest słodka i taka nieśmiała.  
*Z perspektywy Nicole.*
Co za wstyd! Dziwnie tak spać w jego łóżku...
Co to za dziewczyna? Pewnie jego dziewczyna. On to przynajmniej ma szczęście w miłości. 
- Ładna. 
- Co ? Kto ? Gdzie ? - Spytał mnie nagle zdenerwowany. Pokazałam na zdjęcie jego i dziewczyny. Jego wszystkie emocje opadły. Zrobił się smutny. Miał szklane oczy.
- Ehh... Emily. Moja... była. - Po tych słowach poleciała mu łza. Nie wiem dlaczego zaczęłam ten temat. Przeze mnie płacze. Boże, co ja zrobiłam... Jestem idiotką! 
- Przepraszam. - Przysunęłam się do niego lekko. - A co się stało...? - Czemu ja to powiedziałam.  - Przepraszam... Nie chciałam tego mówić.
- Nie, nic nie szkodzi. 
- Ona... Znaczy tak... Byliśmy wspaniałą parą, miałem jej się zaręczyć. Pojechaliśmy w trasę z naszym zespołem. - Zespół?! To stąd ich wszystkich kojarzyłam...
- Ty i oni, ta reszta, to zespół? - Spytałam dla upewnienia.
- Taa... Ale, prosze, nie piszcz mi tu teraz... - Powiedział zażenowany.
- Co ?! Ty myślisz, że ja taka jestem? Phi... Znalazł się... Pan ideał. - Spojrzałam na niego kpiąco. 

- Nie, nie... Sory. Mogę kontynuuować? - Spytał, a ja kiwnęłam głową. - No i byliśmy w Paryżu... Mieście miłości. Chciałem jej się tam oświadczyć, ale ona pierwszego dnia powiedziała, że musi odejść i uciekła, bez pożegnania, nie odbierała. NIC. Później napisała list ,,Przepraszam, musiałam, miałam wszystkiego dość, nie dzwoń, bo i tak nie odbiorę. Miłego dalszego... życia?'' A my wysłaliśmy jej ciuchy i rzeczy. To mnie naprawdę zabolało. Ja ją... kochałem. - Nagle zaczął płakać. Co ja mam teraz zrobić?! Nie przytulę go bo tak... tak dziwnie. Poklepałam go po plecach lekko. - Przykro mi... - Powiedziałam cicho. - Nie zasługiwała na Ciebie. Zapomnij o niej. Znajdziesz inną.

__________
Czeeść... Przez długi czas były tylko 2 komentarze, co mnie smuciło, a dziś wchodzę, a tu 5 komentarzy, dziękuję, kocham was :3 
Następny rozdział będzie........ fanfary proszę......... jutro lub w piątek. Ale to nie oznacza, że macie nie komentować :D I mam dla was pytanie, na ile oceniacie w skali  0 na 10 ten właśnie rozdział.... SZCZERZE :) 

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział dwudziesty szósty.


*Perspektywa Liama.*
Wracamy. Ale zaraz, zaraz. Tam siedzi na ławce z walizką, bez kurtki jakaś dziewczyna. 
Płakała... Podszedłem do tej kobiety.
Usiadłem obok. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Trochę dziwna sytuacja. Dałem jej kurtkę. Trzęsła się... 
- Co Ty tu robisz bez kurtki?! - Spytałem w końcu. Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Miała pochyloną głowę, więc nie widziałem jej twarzy.
*Perspektywa Nicole.*
Mam 19 lat. Jestem blondynką, ale przefarbowałam się na fioletowo. A raczej zostałam. Przez przypadek kilka lat temu. 

 Jestem z rodziny patologicznej. Opowiem jak to było. 
Moja mama zmarła na raka, gdy miałam 13 lat. Zostaliśmy ja, moja siostra, Susan i mój... ojciec.
Mój tata... Pił. I to bardzo. Codziennie urządzał imprezki. Wyglądał jak... menel, nie bójmy się słów. Moja siostra i ja bałyśmy się go. Gdy go uspokajałyśmy bił nas, najbardziej po plecach.
Nie było dnia kiedy się uśmiechałam. No chyba, wtedy kiedy mój ojciec szedł spać lekko się uśmiechałam, żeby Sus nie widziała że się boję. Ona ma 5 lat, muszę jej przykład dawać, jak to starsza siostra. 
Codziennie jesteśmy bite i wyzywane przez naszego rodzica. 
Kiedyś byłam szczęśliwą dziewczynką. Kiedyś... jeszcze wtedy kiedy mama żyła. Tata nie pił wtedy. Ehh.. Mój tata pod wpływem dużego alkoholu kogoś... próbował zabić. Miał problemy z policją. Od tamtego momentu wszyscy mnie nie nawidzili. Byłam przezywana ,,córka mordercy.'' Płakałam całe noce. W szkole zawsze siedziałam z tyłu. Nikomu nie potrafiłam zaufać.
Nikomu nawet nie miałam jak bo nikt ze mną gadać nie chciał. Dziś jestem już dorosła, ale nie chciałam zostawiać małej u taty. To jest okropne. 
Jestem strasznie nieśmiała. Mało mówiłam. 
Dzisiaj tata znowu był pijany. Moja mała siostrzyczka była na dole, a mój tata awanturował i wszystko po swojej drodze rozwalał. Nie mogłam tego wytrzymać. Nie chciałam tak żyć.
Spakowałam wszystkie moje rzeczy do walizki i wyszłam przez okno. Miałam dużo blizn na plecach. Jeszcze na dodatek nie miałam kurtki żadnej, a była zima! Chodziłam w starych podartych
tenisówkach po śniegu. Trzęsłam się strasznie. Co się dziwić ?! Usiadłam na ławce. Zakryłam swoją bladą twarz. Płakałam. Zresztą co chwila płaczę, więc po co to powtarzam? 
Nagle ktoś usiadł obok mnie. Dał mi kurtkę. 
- Co Ty tu robisz bez kurtki?! - Usłyszałam męski głos. 


Nie odpowiedziałam. Zrobiłam zadkiem krok w bok, żeby się odsunąć od człowieka. Tak jak pisałam, nie ufałam nikomu. 
- Odpowiesz mi? - Spytał. - Chodź. Nie będziesz marznąć tutaj na tym dworze. - Pomógł mi wstać. Długo nie chciałam iść, ale on mnie pociągnął, a ja dalej nic nie mówiłam i nie pokazywałam twarzy. Weszliśmy do domu. Bałam się go... 
Usadził mnie na kanapie. Patrzyłam przez kosmyki włosów jak ich dom wygląda. To nie jest dom... To pałac. 
Podniósł mi na siłe głowę i dodał. - Heh.. To tak wyglądasz. - I uśmiechnął się. 
Spojrzałam na niego. 

Kojarzyłam go skądś. Później znowu opuściłam głowę.
Odszedł do kuchni. Było pusto. Dziwiłam się, że mieszka sam. Ale nie chciałam pytać. Ociepliłam się trochę, wytarłam łzy. Dał mi do rąk gorącą czekoladę. 
- Pij, pij, ocieplisz się. - Mówił włączając telewizor. 
Po zwlekaniu napiłam się. Miał rację, ciepło się zrobiło. Najgorsze będzie jak będzie pytał dlaczego byłam sama na ławce z walizką. 
A pro po walizki, to chłopak wziął walizkę na górę. Nie wiem dlaczego... Gdy brałam ostatniego łyka do domu wpadła czwórka chłopaków i jedna dziewczyna z wielkim śmiechem. Byli tacy głośni.. Ash..
- Uuu... Co to za piękna niewiasta? 


 Spytał chłopak w lokach po czym odłożył torbę z zakupami i kurtkę. Dziwnie się poczułam, czułam jego wzrok taki, taki... dziwny wzrok. Bałam się spojrzeć na niego. Sama nie wiedziałam dlaczego, pewnie się wstydziłam, jak zawsze.
Ale po czasie zastanowieniu, spojrzałam na niego. 

Cała reszta patrzyła jak sparaliżowani na mnie i wołali Liama. - Liaaam! - Więc to tak miał na imię.
- O już jesteście. Poznajcie się... Zayn, Niall, Louis, Perrie, dziewczyna Niallera no i ten chłopak który się do Ciebie mizia to Harry. A to jest... Nie znam jej imienia.
- Później wszyscy usiadli na kanapie, a Liam im opowiedział, że spotkał mnie na ławce, a ja dalej miałam opuszczoną głowę, bo bałam się spojrzeć na nich. 
- To co się stało, że byłaś sama na ławce? - Spytał jakiś chłopak. 
Oczywiście ja nic nie odpowiedziałam na początku, więc trwaliśmy w ciszy.
- Ja.. Nie mogę wam powiedzieć. - Odezwałam się w końcu. 

- Eeej! Możesz nam powiedzieć. My Cię nie zgwałcimy czy coś. - Powiedział Harry.
Nagle dostał od kogoś cios, bo krzyknął ,,Auu.''.
Lekko się zaśmiałam ale to tylko takie po cichu. 

- A jak się nazywasz? - Spytał Liam.
Długo nie odpowiadałam, jak to ja. W końcu powiedziałam cicho.
- Nicole Stewart. 
- Ooooo... - Powiedzieli wszyscy chórkiem.
Wstałam powoli, już szłam do drzwi z opuszczoną głową, gdy ktoś mnie za rękaw złapał. 
- A Ty gdzie panienko? - Spytał chłopak z czarnymi jak smoła włosami. 
__________________
Nareszcie napisałam, bo właśnie na tym mi się skończyło opowiadanie, nie ważne. Uff... Trochę za dużo gifów, nie sądzicie? Beznadziejne jest to, że w tym opowiadaniu, ta dziewczyna, która ma na imię Nicole wygląda jak Perrie, ale nie ma tak na imię, niestety, bo ja to opowiadanie pisałam od początku z przyjaciółką i jeszcze wtedy nie miałyśmy planów co do Nicole i wgl... Ale mam nadzieję, że wam się nie będzie mylić. Dziękuję, dobranoc :D 

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział dwudziesty piąty.


- A pozatym To ty robisz wstyd - pokazała mama mi język. 
- Ja? Czym? 
- Y... Nie zajmujesz się rodziną.
- Hahahahahahahahahahahahahaha, trudno. Chodźmy już do tego salonu.
Usiedliśmy przy wielkim stole. Przywitałam się z moim bratem. 

- Ona mnie kocha bardzieeej... - Pokazał język Zaynowi mój brat. Oboje się znów zaśmialiśmy. 
- Dobrze. Więc mam nadzieję, że między wami już wszystko dobrze. - Powiedziała moja mama.
- Tak, ale zaraz... Mówiłaś swojej mamie o kłótni? 
- Mówiła, mówiła, jestem jej mamą, prawda? Tak jak w związku. Trzeba sobie mówić wszystko. Mam nadzieję, Emi, że powiedziałaś Zaynowi o twoim tacie. 
- Nie, nic nie mówiła. - Po tych słowach kopnęłam Zayna w nogę. Spojrzałam na niego ze złością. 
- Musisz mu powiedzieć. 
- Po co? To w ogóle nie jest nam do życia potrzebne. 
- Ale on ci pewnie opowiadał o swojej rodzinie. Ty mu opowiesz, czy ja mam?
- Eh... Ja to zrobię. 
- No słucham. 
- Więc... mój tata był... nie mogę. Mamo, nie mogę! 
- Dobrze, ja mu to powiem. 
- Jej ojciec... był zabójcą. Trafił do więzienia na dożywocie. Mnie kiedyś też próbował... Ale na szczęście Emily go walnęła od tyłu. Od tamtej pory jestem jej wdzięczna. - Popłakałam się przy tym, moja rodzicielka też uroniła kilka łez. Bałam się co na to Zayn. 
On spojrzał na mnie na moją mamę, na mnie, znów na moją mamę. Miał łzy w oczach. Spojrzał na mnie współczującym wzrokiem. Po tym mocno mnie objął, a ja zaczęłam płakać jeszcze bardziej. 

- Już cii... - głaskał mnie po głowie. Przypomniałam sobie nagle pewną rzecz, którą muszę zrobić... Muszę. Zostałam zmuszona. Nie mogę tego zrobić... Nie mogę nawet mu powiedzieć. To mnie boli. Kocham go, on mnie też, to trudne. Ale muszę! 
-  Ale to już przeszłość, zapomnijmy o tym. - Powiedziałam szybko. 

- Staramy się.  - Powiedziała do nas mama.
- Racja, ja już zapomniałam, ale mama musiała przypomnieć, prawda mateńko?- Spojrzałam na nią.
- On musiał wiedzieć. 
- Mogłaś mi powiedzieć... - Powiedział dawając mi buziaka. 
- Nie. Bałam się. Ale zakończmy ten temat. Nie chcę znów płakać, naprawdę. Musimy wracać, pakować się do Paryża. Pa mamo... Kocham Cię. - Przytuliłam ją, potem do tego dołączył się mój braciszek, a jeszcze chwilę potem Zayn. 

- Jestem z ciebie dumna, córeczko.
- Dziękuję, kocham Cię. - Wyszliśmy. Już tęskniłam za mamą i za bratem. Ale i tak będę do nich dzwonić. 
Weszliśmy do domu naszego domu. Było pusto, cicho. 
Zayn od razu zaczął mnie całować nachalnie. Ja się od niego z trudem odkleiłam. 
- Nie dziś. Musimy się pakować. 
- Eheeeee... - Przeciągał się. Spakowaliśmy wszystkie ubrania, inne potrzebne rzeczy. Około 16:45 skończyliśmy, bo wyręczyliśmy też resztę. 
Dzień minął przy oglądaniu telewizji. Zasnęłam przez przypadek na kanapie. 
Obudziłam się o 12. Szybko wstałam i poszłam budzić wszystkich, ale wszyscy byli w kuchni.

********************************************* 

*Perspektywa Zayna.*
Już prawie 4 miesiące minęły, a ja dalej o niej myśle. Nie mogę się nawet na pracy skupić. Co chwila Paul drze na mnie mordę. Yh... Było nam ciężko, ale nie musiała...
- Zayn! Ocknij się. - Obudził mnie z moich rozmyśleń Lou. - Nagrywamy już. Nie myśl już o niej... - Poklepał mnie po plecach przyjaciel.
Próba poszła całkiem dobrze. Na szczęście. 
Ciekawe co teraz robi... Ehh. 
Dobra, wychodzimy już do domu. 
- Gdzie idziesz? - Spytałem Liama idący w ogóle inną stronę.
- Muszę coś zrobić. Idźcie już. - Jak powiedział to zdziwieni zrobiliśmy to.
Już zima. Gdzie on chce iść w taką zimnice ?! 
______________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale no miałam test klas 6 i zapominałam. Mam nadzieję, że ten rozdział nie jest najgorszy na świecie... Oby. 
A i teraz życie będzie inne. Ale tego jak się zmieni, dowiecie się w następnych rozdziałach. Teraz mały szantaż... :D 
7 komentarzy = NEXT! (Anonimy się podpisują, bo sądzę, że jedna osoba dodaje kilka komentarzy i niby to inna osoba, a później, że były tylko 2 wyświetlenia, a komentarzy jest 3, a w czym jedno wyświetlenie jest moje, bo sprawdzam. -,-