środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział dwudziesty-dziewiąty.


 - Co? - Spytał ze zdziwieniem. 
- Błąd... Ja ufałam mojemu tacie bezgranicznie. I się pomyliłam. Ja nikomu już nie ufam bezgranicznie, no chyba, że mojej siostrze i babci... Ale też całkowicie nie ufam. Być może w każdej chwili ta osoba której tak ufasz okaże się, że jest fałszywa. - Miałam łzy w oczach. 
- Tak jak ja ufałem Emily. - Posmutniał. 
- Właśnie... No właśnie. - Powiedziałam. - Ale zdarzają się jednak też osoby którym naprawdę możesz zaufać. Na przykład Ci twoi przyjaciele. Im możesz ufać. Ale musisz być rozsądny, bo w każdej chwili może się coś zdarzyć. Przez mojego tatę taka jestem. - Nie wiem dlaczego to mówiłam... Może Zayn był... moim... przyjacielem któremu mogłam powiedzieć wszystko? Sama nie wiem. - Gdy mama nas opuściła... Zaczął pić i bić mnie i moją siostrę. Było o wiele gorzej niż to sobie wyobrażasz. - Zaczęły mi łzy lecieć jak strumień.
Zayn mnie przytulił do siebie, a ja oddałam się emocjom i zaczęłam płakać głośno. 
On co chwila wycierał moje łzy i robił tą swoją
,,sztuczkę'' i powiedział, żebym zapomniała. 
Od dziś będę miała lepsze i nowe wspomnienia. Ale on nie miał takiego piekła i nie wie, że tego się nie da szybko zapomnieć. Ale nie chciałam już mu truć dupy i przytuliłam go.
Chyba dzięki niemu zyskałam pewność siebie. Ale boję się jak zareagują wszyscy jutro jak powiem im że jestem córką... mordercy. Pewnie mnie wyrzucą z domu. Na tą myśl dalej płakałam.
- Coś się stało znowu? - Spytał troskliwie. 
- ... Dowiecie się WSZYSTKIEGO jutro. To może być mój ostatni dzień z wami, bo pewnie jak usłyszycie co chcę Wam powiedzieć... 
- E tam... Nie może to być nic takiego strasznego. - I posłał mi promienny uśmiech. 
- No nie jestem tego taka pewna. - Powiedziałam po cichu do siebie. Siedzieliśmy tak w ciszy. 
- Chciałbym usłyszeć twój śmiech. - Powiedział nagle. Dawno się nie śmiałam. 
- Hm... To musisz sprawić, żeby to się stało. - Powiedziałam patrząc mu w oczy. On się uśmiechnął, a ja dalej patrzyłam w oczy jego. 
- Postaram się. - Odwzajemniłam uśmiech.
- Dobrej nocy, Zayn. - Odwróciłam się plecami do niego. 
- Co? Mieliśmy przegadać całą noc. Nie dam Ci tak łatwo zasnąć. - I zaczął mnie gilgotać po brzuchu.
Nagle zaczęłam się szarpać i... śmiać. Nie wiedziałam jak ja się śmieje. Przez 7 lat się nie śmiałam. 
Śmiałam się jakbym była wariatką. 
- I widzisz? Umiesz się śmiać. Nie musiałem długo czekać, żeby usłyszeć twój słodki śmiech... - Słodko się uśmiechnął, gdy skończył mnie gilgotać. Jeszcze się chwilę śmiałam.
Odwzajemniłam uśmiech i trochę się zawstydziłam. - Zauważyłem, że stałaś się mniej nieśmiała. Czyżby to dzięki mnie? - Poruszył zabawnie brwiami. Zaczęłam po cichu chichotać.
Objęłam go mocno i podziękowałam. Chyba między nami rodzi się uczucie. Ale co z tego? I tak on jest sławny i nie obchodzi go jakaś ciamajda z patologicznej rodziny. A poza tym nie będę psuć im reputacji. 
- Chciałbym, żebyś z nami poszła na próbę. Jutro... Prosze. - Zrobił minę jak ten kotek ze shreka. 
- Zayn... Po co ? Ja wam tylko wstyd zrobię. Nawet porządnych ciuchów nie mam. A pozatym... Odrazu będą plotki. - Tak naprawdę chciałam iść, ale jakoś tak... dziwnie. 
- Na pewno masz jakieś. A jeśli nie to zrobimy jutro zakupowe szaleństwo. - Zaczął skakać po łóżku i powtarzać to zdanie. To było zabawne bo był w samych bokserkach. Zaczęłam się śmiać na cały głos. Chyba mi się wydaję albo i nie... Ale myślę, że od dziś moje życie się strasznie zmieni. W pozytywny sposób. 
- Dobrze, pójdę. Ale w zamian za to pójdziesz jutro ze mną do mojej siostry do szpitala. - Chciałam trochę ponegocjować.
- Okeej... Pójdę jeśli... Dasz się zaprosić do Lunaparku. - I puścił mi oczko. 
- Em... No ale... - Nie zdążyłam dokończyć, bo do pokoju wpadł Niall, Harry, Louis i Liam, no i Perrie. - Czy tylko ja usłyszałem Lunapark ?! - Krzyknął Niall, a wszyscy mówili ,,Ja też to słyszałem'' itp.'' . - Jedziemy z Wami! - Krzyknął Louis i się szeroko uśmiechnął.

- Nie ma mowy! Chciałem iść sam z Nicole. 
- Niech pójdą. - Wtrąciłam się. 
- Uuuuuuu.. Nasz ,,nieśmiałek'' coś powiedział. No, no.. Gratulacje! - Zaczeli krzyczeć co chwila ,,BRAWO, BRAWO.'' zaczęłam się z nich śmiać i Perrie i Zayn dołączyli do mnie.
Uwielbiam ich... Moje życie w końcu nabrało koloru. 
- Dobra, już... Wyjdźcie. - Jak im powiedział to, wykonali to. 
- Mówiłeś, że mam zapomnieć o mojej przeszłości prawda? - Spytałam po chwili. 
- Noo, tak. - Odpowiedział zdziwiony. 
Wstałam, podeszłam do zdjęć Emily, zdjęłam je i mówiłam drąc je. - Ty też od dziś musisz o swojej zapomnieć. - Wyrzuciłam kawałki zdjęć do kosza i położyłam się no i zrobiłam to co on mi zrobił ,,Swaa.''. I się uśmiechnęłam. 
On był w szoku. Nie wiedział co powiedzieć. W końcu się położył i powiedział. - Dz-dzięki. 
- No co ? Od dziś... Będziesz miał nowe wspomnienia. - Puściłam mu oczko. Zaczął się śmiać. Była już 3:21. 
Nie wiem dlaczego to powiedziałam... Przecież ja... nie mogłam tak zrobić. Stałam się... inna?
*Perspektywa Zayna.*
Podarła jej zdjęcia. Może to i dobrze? Może zapomnę o niej. Fajnie by było... A Nicole coraz bardziej mi się podoba. Tak, podoba. Teraz zdałem sobie z tego sprawę. Jest z jednej strony taka nieśmiała bardzo, niewinna, strachwila i słodka, a z drugiej strony jest zabawna i żywiołowa. Lubię obydwie. Ale nie mogę z nią tak szybko być. A pozatym pewnie ona nie chce. 
Ale może z czasem... O boże. Ona ma taką słodką, bladą twarzyczke. 
Chyba zakochałem się. Ale nie mogę jej tak szybko tego wyznać. Dopiero niedawno się poznaliśmy. 
- O której jest ta próba? - Przerwała ciszę.
- Yyy... O 13. Więc wyjdziemy stamtąd około 14. A potem odrazu możemy iść do twojej siostry. - Uśmiechnąłem się.
Gdy nastąpiła cisza, zasnąłem. 


*Z perspektywy Nicole*
On zasnął, a ja nie mogę. Mam wyrzuty sumienia, że tu śpię. Będą mnie utrzymywać? Nie, nie mogą. Nie chcę ich męczyć. 
Znajdę pracę... Ale jaką? Ehh...Pamiętam, że zawsze chciałam być piosenkarką, ale na to nie pora. Nie mam co marzyć o takim czymś. Nie potrafiłabym występować przed 1000 ludzi. 
OMG. Złapał moją rękę przez sen. Co robić?! Co robić?! Próbuję wyjść dłonią z jego dłoni, ale on mnie do siebie przez sen przytula. O niee! ALE WSTYD! 
Nagle w jego objęciach zasnęłam. Obudziłam się, ponieważ Liam, Harry i Louis skakali i krzyczeli ,,WSTAWAAĆ!!''.
Na szczęście wtedy już nie byliśmy przytuleni. 
Liam dał mi śniadanko, jajecznicę z pomidorem. Lekko się uśmiechnęłam i podziękowałam cicho. Tylko do Zayna jestem odważniejsza. Chyba mu... ufam. Tak, ufam. Pierwszy raz komuś zaufałam po jednym dniu znajomości. Obym tego nie żałowała. 
- Niicooooole! - Krzyknął któryś z chłopaków z salonu. Nieśmiale zeszłam na dół. 
Tam zobaczyłam kilkanaście toreb z ciuchami. Spojrzałam na chłopaków i Perrie. 
- Heelooo! Oto twoje nowe ciuchy. Przejrzeliśmy twoją szafę i bez obrazy... ale te ubrania są... Fuuuj. - Lekko się uśmiechnęłam. 
- Ale... Nie możecie. Wydaliście pieniądze na mnie. 
- Nie gadaj tyle, tylko przymierz je. Jak Ci się nie spodobają to jakby co to Perrie wybierała. - I wszyscy pokazali palce na Pezz, a ona z miną a'la ,,A walnął Wam ktoś kiedyś w ryj?''.

_____________
Jest! Nareszcie! Komentujcie :c 
Zapraszam na nowy blog, błagam wejdźcie, przeczytajcie, proszę, to dla mnie ważne :c http://pleaseletmekissyou.blogspot.com/ Kocham Was, zrobię co chcecie, ale komentujcie, albo chociaż zajrzyjcie... Nowy rozdział jutro <3

2 komentarze: