Był to dziwny dzień... Ale zarazem bardzo smutny. Chyba.
Siedziałam na korytarzu, na schodach. Cała w łzach. Podszedł do mnie Zayn - jeden z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Patrzył na mnie z góry przez chwilę. Nagle usiadł koło mnie.
- Emily? Co się stało?
- Ah... Idz stąd! Znaczy... Ty tu? A mi się nic nie stało.
- Bez powodu byś nie była cała w łzach.
- Na prawdę cię to interesuje?
Kiwnął głową.
- Chłopak... Podchodzę do niego, chcąc się przywitać, a On mnie zatrzymuje i ni z tąd ni z owąd powiedział : ,,SORY... Z nami koniec.''
Nie mogłam nic z siebie wydusić... Już miałam coś powiedzieć a podeszła do niego jakaś lafirynda i spytała kim jestem, a on że...
Przyczepiłam się do niego i razem odeszli. - Mówiłam szybko wycierając nowe łzy.
On się na mnie spojrzał ze swoimi pięknymi oczami i nie wiedział co powiedzieć. Poprostu mnie... PRZYTULIŁ.
- Za to że tak cierpisz zapraszam Cię na herbatkę.
To było dziwne... Największy przystojniak zaprosił mnie na herbate. Poprostu się uśmiechnęłam... Ustaliliśmy że spotkamy sie w Dafido o 16:20. A po tym odszedł... Jak wiatr. Minął dzień szkolny. Czas się przyszykować na herbatę.
Zajęło mi to 1 h .. Wyszłam wcześniej bo mam duży kawał do tej herbaciarni .
- Cześć, Emily - mówił całując w polik... Spuściłam głowę i się uśmiechnęłam.
- Cześć ..
- Troszkę Ci przeszło?
Uśmiechnął się do mnie tak słodko i spojrzał mi w oczy .
- Taak... Ale nie mogę uwierzyć, że marzenie dziewczyn ze szkoły zaprosił mnie na herbatę i... pocałował.
On się na mnie spojrzał z lekkim uśmiechem i złapał za ręce.
- Jesteś inna niż te inne dziewczyny. - Z żalem mi opowiadał jak to jest okropne bycie uwielbianym a potem dodał.
- Lubię Cię.
Ja na niego spojrzałam zawstydzona.
- Huh... Uśmiechnij się . Muszę coś powiedzieć . - Po tym otworzyłam oczy szerzej .
- Ehh... Tylko nie mów bzdur, że mówie tak każdej dziewczynie i inne takie...
- I ja Cię... bardzo lubię.
- Zayn... Ty mnie ?
- Tak, Ciebie. - Po tych słowach wstał i zakrył mi oczy i szłam z nim... Za rękę .
Poszliśmy gdzieś... Coś mi założył, bo czułam ale nie widziałam. A potem
Dał mi chyba stokrotkę w ręce... Odsłonił oczy a na szyi widnieje piękny naszyjnik i jednak nie myliłam się.
Miałam stokrotkę w ręce.
- Ja nie wiem co mam powiedzieć... Dziękuje za to, ale... - Mówiłam zdejmując naszyjnik.
- Nie mogę tego przyjąć. Nie będziesz mi kupować nic takiego... - On tak słodko na mnie spojrzał i znów założył mi naszyjnik z diamentami. - Swojej dziewczynie można chyba coś kupić, prawda ? To było dziwne .. On powiedział, że jestem jego... dziewczyną? Uśmiechnęłam się i miałam łzy w oczach. Przytuliłam się do niego nagle i wydałam bezsilne ,,Dziękuję''.
Odkleiliśmy się od siebie, złapał moją twarz w obie dłonie i pocałował. Jego cudowne wargi dotknęły moich. Stałam nieruchomo...
Tak ciepłe i świetne... Przerwałam pocałunek i przytuliłam go jeszcze raz.
- Proszę, żeby to nie był sen... Proszę.
- Nie będzie kotku...
Poszliśmy się przejść nad staw jego ulubiony. Od dziś nasz.
A co jeśli to tylko gra? Może to zakład... Oparłam glowę o jego ramię i rozmawialismy, rzucaliśmy kamienie małe do wody. Później zanim się obejrzałam była już 20, a o 19:00 miałam być w domu. Wstałam, opowiedziałam mu to i pobiegliśmy. Moja mama była zła. Zayn się ze mną pożegnał, bo też już musiał lecieć. Miałam rozmowę z mamą. Ale moja mama jest spoko, no ale kara musi być za spóźnienie. Jutro miałam nigdzie nie wychodzić i opiekować się młodszym bratem Davidem... Potakiwałam mamie a tak to cały czas myślałam o moim księciu... Zaynie. Chciałam do niego napisać, ale nie miałam ani fb jego, gg i telefonu.
Poszłam się kąpać i te szczegóły. Pobawiłam się z psem jeszcze chwilę i zasnęłam. Rano obudziło mnie pukanie... O 6:40. A ja zawsze wstaje o 7:10.
Wstałam w szlafroku, i rozczochranych włosach, otworzyłam drzwi. Tam stał Zayn i chyba miał na imię Louis, ale każdy mówił na niego Pasiasty.
- Dzień dobry! - Krzyknęli od razu.
- O jezu... Nie straszcie mnie i cześć... Louis? - Podałam mu rękę, a on mnie pociągnął do siebie i przytulił i powiedział. - Masz marchewki?
Zaczęliśmy się śmiać. Poznałam lepiej Louisa. Oni mi zrobili herbatę i kanapki. To było dziwne. Ja poszłam się ubrać i ogarnąć ogólnie.
Zeszłam, a Zayn odsunął mi krzesło i zachowywali się jak kelnerzy i mówili co chwile ,,Czego pani sobie jeszcze życzy?'' i inne.
Wyszliśmy do szkoły. Oczywiście Piękny (Zayn) musiał mnie trzymać za rękę, bo wcześniej rozmawialiśmy, że dziś cały dzień będziemy razem. Ja się bałam, że on przestanie być lubiany przeze mnie. On pęknął śmiechem i dodał. - Jak nawet to lepiej być z Tobą. A pozatym tak to bym się w końcu od nich uwolnił. - i przy moim największym wrogu.. Jessice, która zawsze chciała być z Zaynem, on mnie pocałował .. Boże jak ja to kocham.
W ogóle w szkole ja nie byłam wcale popularna. Więc nie miałam nawet gdzie iść więc cały dzień ja z Zaynem siedzieliśmy razem. Nawet na lekcjach. To słodkie. Poznałam resztę zespołu. Ucieszyli się, że nie piszczałam im do ucha ponieważ są sławni... Ten dzień w szkole minął szybko... Zadzwoniłam do
mamy i powiedziałam że mam jeszcze dodatkową lekcję muzyki. Oczywiście kłamałam bo chciałam z Zaynem posiedzieć chwilę nad... NASZYM stawem.
Opowiedział mi o swojej rodzinie a ja mu o mojej ..
___________________________________________
Heej... ;* Sorry, że tutaj początki są kiepskie, dopiero później się rozkręci... Bo ja to już dawno pisałam i miałam to od długiego czasu w notatniku, a wtedy nie miałam wprawy.. ;) Początki są trudne, wybaczcie.
Żegnam...
Wkręcasz się i bardzo dobrze. Oby tak dalej. Na pewno bd czytać tylko informuj mnie o nowych na tt, znasz mnie na pewno.
OdpowiedzUsuńKarolina
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWspaniałe ;* chciałabym tak *-*
OdpowiedzUsuńBardzo fajny. :) Akcja dzieje się troszke szybko ale jest ok. Staraj się zostawiać mniej kropek, spacji i zaznaczać kiedy myśli (haha ja polonistka). Pozdrawiam :D /Oliwia
OdpowiedzUsuń