Jutro idziemy do Lunaparku. Chyba nie pójdę.
Sama już nie wiem... Oj.. Jutro muszę zawieźć Susan do babci. A Zayn nas miał zawieźć. Może od Louisa wezmę?
Smutno mi. Chciałabym znowu go pocałować.
- Liam... Ty masz wolne łóżko dziś? - Spytałam, a Zayn nagle spytał.
- Czemu się go pytasz ?! Dlaczego nie chcesz u siebie spać? - Smutny był.
Nic nie odpowiedziałam.
- A no tak... Już jakieś kłótnie zaczynamy. Może nawet niedługo się wyprowadzisz, skoro mnie tak bardzo nie lubisz...
- Zayn, zamknij się! Nicole, mam wolne. - Uśmiechnął się do mnie. To co powiedział Zayn mnie zabolało.
Zayn natychmiast po jego słowach wyszedł do innego pokoju, trzaskając.
Miałam wyrzuty sumienia. Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam...
- Louis... Zawieziesz mnie i moją siostre jutro do babci? Wychodzi ze szpitala. - Spytałam marchewkowicza.
Nagle Malik znowu wyskoczył do salonu i krzyknął, że on nas zawiezie.
Byłam z jednej strony szczęśliwa. Poszłam się wykąpać. Przebrałam się w pidżamę. Weszłam do Liama pokoju. Było mi dziwnie... Tak, bez Zayna.
Zastanowiłam się i jednak poinformowałam Daddy'ego, że wracam. Pożegnałam się i weszłam do pokoju.
Zobaczyłam tam Mulata śpiącego.
Nagle się odezwał. Jak? On spał przecież...
- Przyszłaś? - Spytał.
Położyłam się obok niego i przykryłam.
- Nie widać?
Zamknęłam oczy próbując zasnąć.
Nagle poczułam jak coś mnie do siebie przysuwa. To był Zayn. Spytałam co on robi.
- Przyjaciele mogą się przytulać, prawda? - Spytał.
- Ale nie tak. - Wyrwałam się z objęć i poszłam na kraniec łóżka. Czułam, że zaraz spadnę.
Zobaczyłam, że Malik jest na podłodze pod kocem.
Spojrzałam na niego pytająco. On się do mnie lekko uśmiechnął.
- Widziałem jak byłaś na końcu łóżka. Teraz masz całe łóżko dla siebie. - Oznajmił mi. W sumie racja... Nie ważne.
- Masz wejść natychmiast na górę. To rozkaz... - Powiedziałam stanowczo.
- Pójdę jeśli nie będziemy w takiej napiętej sytuacji i zapomnimy o dzisiejszej rozmowie.
Z jednej strony chciałam zapomnieć i tak samo jak on pozbyć się tej sytuacji. A z drugiej nie zapomnę o niej i będę ją wspominać i będę o niej myśleć rozmawiając z nim.
Zgodziłam się i chłopak odrazu wskoczył na łóżko. Patrzyliśmy oboje na błękitny sufit.
- Jakie jest twoje największe marzenie? - Spytał... No właśnie... Jakie? Jest ich wiele a nie chcę go zanudzać wielką listą marzeń.
- Ehh... Chciałabym powrócić do mojego dzieciństwa. Ale też żeby było inne. Bym wtedy nie dopuściła do śmierci mamy... Tata byłby wtedy inny. Było by świetnie. Ale to już nie wróci. - Powiedziałam wycierając łzy spływające. Ale od razu się uśmiechnęłam.
- A twoje? - Spytałam.
- Moje... Chyba nie mam. A nie, mam jakieś. Ale nie takie wzruszające jak twoje. - Uśmiechnął się a ja odwzajemniłam. - Więc... Pierwsze to być zawsze szczęśliwym, drugie to... założyć rodzinę i trzecie... Być z Tobą w tej rodzinie. - Powiedział po czym spojrzał mi w oczy, a ja się zarumieniłam.
Nie wiem dlaczego położyłam rękę na jego policzku i zaczęłam go po nim smyrać. On złapał tą moją rękę i ją pocałował. To było romantyczne... I słodkie. Ale nagle przypomniałam sobie wcześniejszą rozmowę. Odrazu się odwróciłam i schowałam twarz w dłonie.
On mnie do siebie odwrócił. Ja patrzyłam na niego nieśmiale. Jakby miał mnie zaraz uderzyć. On przybliżał moją twarz do siebie. Boże... znowu?
Zamknęłam nerwowo oczy i napięłam mięśnie dłoni którą trzymał. Już miał mnie pocałować, ale zrezygnował.
- Nie... Koniec. - Powiedział puszczając moją rękę.
Spojrzałam na niego, złapałam go za policzki i pocałowałam. OMG... JESTEM GŁUPIA. Jak tak mogłam? Po zastanowieniu przerwałam i zrobiłam się czerwona.
Zaczęłam przepraszać. On się zaśmiał i przekręcił mnie tak, że leżał nade mną.
Złapał tak samo jak ja go wcześniej za policzki i zaczął namiętnie całować. Nie sprzeciwiałam się.
Zaczął mi wkładać ręcę po bluzkę. Byłam w transie, nie wiedziałam co robię. Rozpiął mi stanik. Zdjął mi bluzkę i sobie też. Nie wiedziałam co robię, naprawdę!
Było świetnie. To mój pierwszy... raz. Z nim. Zdjeliśmy oboje spodnie i zaczęłam go dalej całować bawiąc się jego włosami. Zaczął mnie całować po szyi i schodzić coraz niżej i coraaz niżej... Zapomnieliśmy się zabezpieczyć, ale nie chciałam psuć takiej chwili.
W końcu we mnie wszedł. Najpierw robił to wolno. Zamknęłam oczy i jęczałam. Później zaczął to robić coraz szybiej! Zaczęłam troche głośniej jęczeć. Było jak w niebie. Czułam każde wejście i za każdym razem było to przyjemniejsze.
Później zaczęłam go smyrać po ciele i była moja kolej. Tego opisywać nie będę. Zapomniałam co się dzieję, co właśnie robię i czemu to robię!
Po wszystkim położyliśmy się i przykryliśmy. Objął mnie ramieniem i zaczął bawić się moimi włosami, a ja go smyrałam po klacie. Czułam się jakbym była nowo narodzona.
*Perpektywa Zayna.*
Jejku, jak ja ją kocham. Było świetnie, idealnie. Jest kochana, słodka. I ogólnie. Nie mogłem na początku uwierzyć w to co się stało... Ale teraz jestem szczęśliwy.
- Czyli... Jesteśmy razem? - Spytałem. Ona nic nie odpowiedziała. Ponownie zapytałem, ta sama reakcja.
Wszystkie wspomnienia wróciły. Chciałem to wyłączyć, ale nie potrafiłem. Ryczałem i rzucałem miśkami, które Waliyha zostawiła.
Co chwila przez moją głowe było tylko jedno słowo ,,Emily, Emily..''. Nagle Nicole się obudziła. Zobaczyła Emily w telewizji. Patrzyła na mnie. Była smutna.
Pewnie jest smutna przez to. Spojrzeliśmy na siebie. Ona wzięła pilota i wyłączyła telewizję, położyła mnie i zrobiła ,,Swaa..''.
Słodkie. Przytuliła się do mnie i zasnęła znowu. Dałem jej buziaka w czoło na dobranoc i zasnęłem także.
Obudziłem się o 6:00 bo usłyszałem darcie mordy, przez Harry'ego. Wstałem, ubrałem się i zeszłem na dół. Zobaczyłem tam gołego Harrego biegającego po kuchni i Nialla zakrywającego oczy Perrie. Liam zaczął się na Hazze wydzierać i ja też do tego dołączyłem. Przez to obudziliśmy Nicole, bo zeszła na dół. Była zawstydzona, bo chyba przypomniała sobie co wczoraj się działo. Przywitała się z każdym, ale mnie ominęła. Pewnie się wstydzi... Podeszłem do niej sam i ją przytuliłem na przywitanie.
Chciałem jej dać buziaka, ale ona mnie odepchnęła. Zdziwiłem się.
- Gadaliśmy o tym... Nie będziemy razem. Nie potrafię. Nie wiedziałam co wczoraj robiłam. Zapomnijmy o tym... - Powiedziała. Było mi ogromnie smutno. OGROMNIE. Złapałem ją mocno za rękę i wziąłem do drugiego pokoju. Patrzyliśmy na siebie.
- O co Ci chodzi? - Spytała, bo patrzyłem na nią wrednie.
- O co mi chodzi? O co ?! Wczoraj było świetnie, idealnie. Myślałem, że mnie kochasz... - Powiedziałem zły.
- Zayn... - Powiedziała, ale przerwałem jej.
- Nie ma ,,Zayn''. Wybrałaś. Żegnam. - I puściłem jej rękę i wyszedłem.
Byłem mega wściekły. I było mi strasznie przykro. Potraktowała mnie jak śmiecia. Nie wiem jak my pójdziemy do tego Lunaparku.
Może uda mi się przełożyć... Dziś nie mam ochoty na żadną zabawę.
Poszłem na zewnątrz. Wziąłem papierosa. Zapaliłam go i zaciągnąłem się. Myślałem o wczorajszym zdarzeniu. Było pięknie.
Gdy gasiłem papierosa, Louis podszedł do mnie i zapytał co się stało. Z wahaniem powiedziałem mu. Bo przecież to tak jakby... mój brat. Kocham go jak rodzinę. Mogę mu wszystko powiedzieć.
- Stary... Nicole taka już jest. Jeszcze będziecie razem. Widać to po was. Ale jestem na Ciebie wściekły, że niedawno co ją znamy, a Ty już z nią uprawiałeś seks. Powaliło Cie?!
- Wiem, jestem idiotą, ale nie mogłem wytrzymać. Ja ją... kocham. - Powiedziałem opierając twarz o dłonie. Louis mnie klepnął po plecach i zaczął mówić ,,Dacie radę'' i inne.
- A teraz szykuj się do Lunaparku, zaraz jedziemy.
- Nie jadę. - Odparłem. - Nie mam dziś chumoru na zabawę. Chcę być w domu. Życzę miłej zabawy. - Uśmiechnąłem się przymusowo. Tommo zgodził się. Jeszcze na koniec mnie przytulił.
Idę na górę do łazienki, wykąpać się, to mnie rozluźnia.
*Perspektywa Nicole.*
Boże co za koszmar... Jak ja mu teraz w oczy spojrzę. A te słowa które powiedział Zayn smucą mnie. Tak mi przykro.
Co mam robić ? A jeszcze muszę odwieźć jakoś Susan. Dobra, sama to zrobię. Poszłam się ubrać i lekko umalować. Wyszłam bez słowa. Pobiegłam do szpitala.
Spytałam czy Susan śpi. Mogłam wejść, bo już nie spała. Przywitałam się z Małą. Spakowałam ją. Ubrałam ją cieplutko i wyszłyśmy ze szpitala. Nie za bardzo pamiętałam adres, ale dałam radę. Szłyśmy, widziałam, że jej zimno, więc wzięłam ją na ręcę i pobiegłam. Gdybyśmy jechały samochodem byłoby lepiej... W końcu doszłyśmy. Tu było nieciekawie. Nie przyjazna okolica.
Nie wiem jak babcia może tu żyć. Właśnie... Dawno jej nie widziałam. Z 4 lata?
Zapukałam do domu nr. 4. Akurat babcia otworzyła, bo dziadek mnie nie lubił. Za to, że nie byłam dobra dla ojca. Ja ?! Chyba go... głowa boli. Nie ważne. Chcę o tym zapomnieć.
Babcia mnie od razu uściskała i obie zaczęłyśmy płakać. Opowiedziałam jej o wszystkim. O ucieczce, o poznaniu szóstki wspaniałych osób i o zakochaniu się.
- No to nieźle, musisz mi go przedstawić. - Mówiła swoim ochrypłym głosem. Tak, jasne. Pokaże jej chłopaka z którym się tak jakby pokłóciłam.
_______________
Wiem, że długo nie dodawałam, ale no co mam zrobić, jak już prawie nikt nie komentuje! :c
Doooodaj rodział plz :) <3 Świetne
OdpowiedzUsuń